czwartek, 1 października 2015

Październikowy Marazm?

hey!

Muszę się Wam do czegoś przyznać, przyszła znów ta chwila kiedy wolałabym być wszawą jednostką, która chwyta dzień jakim jest i nad tym się nie zastanawia. Nie myśli o sobie, swoim rozwoju, o tym co będzie za 10 lat i czy w ogóle będzie.
Wkurza mnie moja nadmierna samokrytyka, która mnie powoli i ,żarliwie pochłania. Chciałabym być tak bardzo ideałem, że w pewnym momencie jak sobie uświadomię, że ideałów wcale nie ma.. to wolę przestać istnieć niż się z tym pogodzić.
Ostatnio tak bardzo wszystkim się przejmuję, że znajoma stwierdziła że muszę chyba zacząć pić i wychillować. Hmmno nie wiem :)
To tylko środek doraźny a mi potrzeba antidotum. Przygniatają mnie wieści na temat uchodźców, moje wypadające włosy, zielarka w sklepie obok, beznadziejni fryzjerzy, choroby nękające mnie i moje dziecko,
Ech :) ach i jeszcze moja hipochondria, Obezwładnia mnie, zwłaszcza po wystawieniu diagnozy przez Google:P
Druga sprawa, ciężko mi wprowadzić zmiany w moim sposobie myślenie, żeby trafić na moją drugą połówkę. Niedawno znajoma stwierdziła że nie ważne kiedy i po jakich przejściach ją spotkamy, nasza druga połowa gdzieś tam jest..
Może jestem jednak bez połówkowa? :/
W pewnym wieku człowiek boi się, że ta druga osoba ma swoje przyzwyczajenia, swoje cele, swoje potrzeby, plany- tak ja my sami. Boję się, że nią dałabym rady tego przezwyciężyć, tak samo jak i tego żeby ktoś oglądał rano jak wyglądam bez makijażu.. i przed kawą.. WRRRR :D
Sama nie wiem- pewnie wyolbrzymiam, bo jak się chce do czegoś przyczepić to się przyczepi :)
Widocznie jak spotkam tą osobę to będę to wiedzieć i może nie będę się już bała.
Właśnie sobie uświadomiłam pisząc ten post "żem" zdziczała z wiekiem hehe teraz tylko zakup kotów do kolekcji. :P

Uciekam spać :)
/Wiki

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz